środa, 9 lipca 2014

1

 Cześć, jestem Atti. Poniżej przedstawię Wam pierwszy rozdział mojego opowiadania, nad którym pracuję już od jakiegoś czasu i trochę materiału udało mi się zgromadzić ~.^ 
Ogólnie blog, wygląd itd., będzie się z czasem rozwijał, więc nie krytykujcie póki co, za brak zakładek itp, pracuję nad tym :) 
+ przepraszam, że tak krótko, nad tym również pracuję :D
Będę wdzięczna za wszelkie słowa krytyki :) 
Dobra, nie będę zanudzać, bo nawet nie wiem, o czym ^^. 
Zapraszam w każdym razie do lektury.


 ---*---*---*---*---*---

Wstydzę się tego, kim się stałam. - pomyślała, siadając na jednej ze skał na wybrzeżu. Ze skórzanej torby na ramię wyjęła paczkę papierosów i zapalniczkę. Zapaliła. Powoli zaciągnęła się dymem, a z jej oczu wypłynęły łzy. Przez moment zastanawiała się, jaki to wszystko ma sens? To ciągłe chodzenie do szkoły, nauka... jeśli można to nazwać nauką... Jaki sens ma życie, jeśli można to nazwać życiem... Jeśli dziewczyna taka, jak ona żyje, to co będzie, gdy skurwi się do reszty?

Na to pytanie odpowiedzi raczej nikt nie znał... A już tym bardziej ona sama.

Uniosła głowę w stronę granatowego nieba, pokrytego milionami wściekle świecących gwiazd, wtedy po jej policzku spłynęła kolejna łza, którą wściekle wytarła rękawem bluzy. Dopaliła papierosa i rzuciła go na wilgotny piasek, po czym wstała. Skierowała się w stronę oświetlonego przytłumionymi lampami ulicznymi miasta. Nienawidziła go, może nawet bardziej, niż siebie. Lecz póki była zwykłą małolatą, musiała się tu kisić. Teraz, gdy do osiemnastki zostały dwa tygodnie, nie miała pojęcia, jak i gdzie rozpocząć nowe życie.

*~*~*~*

W domu panował mrok. Jedyne światło dawał blask księżyca, który uparcie walczył z żaluzjami. Blondynka zastanawiała się, dlaczego ten satelita tak stara rozświetlić się jej drogę. Zawsze ją wspierał, nawet w chwilach, kiedy wsparcie było zbędne. Nawet teraz, gdy mogła zapalić światło. Choć oczywiście tego nie zrobiła. Jej nieco wrażliwe oczy, nie chciały oglądać żółtej poświaty na podłodze. 

Zdjęła buty i rzuciła je gdzieś w kąt. To samo poczyniła z kurtką i torbą, z której wyjęła papierosy i poszła do kuchni, gdzie zajrzała do lodówki, która jak zawsze świeciła pustkami. Zatrzasnęła lekko zżółkłe drzwi i zapalając kolejnego papierosa dzisiejszego wieczoru, ruszyła do pokoju, czekał tam na nią bałagan nie z tej ziemi. Miała spakowany plecak turystyczny i dość dużą torbę podręczną. 

Rozejrzała się po podłodze uważnie i podeszła do szafy. Otworzyła ją, byłą na wpół pusta. Podważyła dolną półkę, oczom dziewczyny ukazało się kilka plików banknotów. Z westchnieniem opadła na kolana i oparła czoło o kawałek drewna.

- Chciałabym móc to zakończyć - wyszeptała płaczliwie.

*~*~*~*

Dotarła do szkoły znacznie szybciej, niż zwykle, przez co musiała przez dziesięć minut więcej, niż zazwyczaj znosić chichoty i pokazywanie palcem pod swoim adresem. Nienawidziła tych ludzi. Potrafili oceniać jedynie po pozorach. Nie obchodziło ich wnętrze, zawsze liczył się tylko wygląd zewnętrzny, odzienie, czy przymilność wobec najbogatszych.

Jeśli nie nosisz różowych ciuszków i markowych bucików, jesteś nikim. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i weszła do znienawidzonego budynku, unikając wzroku ludzi, ale nie kuląc się, jak typowa szara myszka.

Dziewczyna podeszła do swojej szafki i wyjęła z niej podręcznik do historii sztuki. Liczyła, że ten stary piernik, który ją uczył, w końcu zszedł, bo zdecydowanie miała go dość. Okej, był miły i w ogóle, przepuścił ją z jedną piątką, tróją i siedmioma jedynkami, do następnej klasy, ale... Potrafił przez trzy lekcje wałkować jeden temat i wykłócać się z uczniami, że tego jeszcze nie było, irytujące.

Scarlett zajęła miejsce w ostatniej ławce pod ścianą. Siedziała tak na każdej lekcji i miało tak pozostać, póki nie ukończy szkoły. Po kilku chwilach zabrzmiał dzwonek i do sali wlała się chmara uczniów, a gdzieś między nimi, nauczyciel.

Ludzie uspokoili się dopiero, gdzieś w połowie lekcji. Scott Alca opadł na krzesło zrezygnowany i schował twarz w dłoniach. Uczniowie ponownie wybuchnęli śmiechem. Tylko dwie osoby milczały. Siedziały w jednej ławce na każdej lekcji, jaką miały wspólnie, od dwóch lat. Lecz jeszcze nigdy nie odezwały się do siebie słowem. Byli to średniego wzrostu, blondynka Scarlett i wysoki zielonooki Damien.

- Dobra, wynocha dzieciaki. Koniec zajęć - zawołał zrezygnowany Alca. Klasa skamieniała, jednak po kilku sekundach wszyscy zaczęli się pakować i opuszczać salę, tak szybko, jak tylko się dało. Jakby bali się, że nauczyciel zmieni zdanie. Scarlett i Damien wyszli ostatni, powoli. Im się nigdzie nie spieszyło.

*~*~*~*

- Ty jesteś Scarlett, no nie? - słysząc swoje imię blondwłosa dziewczyna, odwróciła się. Jej wzrok napotkał chłopaka, z którym dzieliła ławkę na większości lekcjach. 

- A ty Damien - odparowała obojętnie. Co mu się tak nagle zebrało na rozmowy pod koniec szkoły? - zastanawiała się niewiasta. - Czemu pytasz? - zasłoniła oczy ręką, gdyż ledwie widziała przez słońce, które się nie oszczędzało i świeciło mocno, jak nigdy wcześniej. Rozmówca tylko wzruszył ramionami.

- Bo nie zamieniliśmy słowa od dwóch lata, czyli właściwie nigdy. A wydajesz się tutaj jedyną osobą wartą zainteresowania, Scarlett. - miał ciekawy, głęboki głos z lekką chrypką.

- Muszę cię zawieść, nie ma we mnie nic interesującego. -  powiedziała obojętnie, grzebiąc w torbie. - Poza tym... Co cię tak wzięło na rozmowę pod koniec szkoły? - spojrzała na niego spode łba. 

- Nie wiem. Tak sobie... Chciałem spytać, z czystej ciekawości, planujesz coś po szkole? Studia?

- Jeszcze nie wiem.

Damien uniósł wysoko swoje ciemne brwi. Wyglądał na zaskoczonego. 

- Jak to nie wiesz? Jakbyś chciała iść na studia, chyba byś wiedziała, prawda?

Scarlett w końcu znalazła to, czego szukała. Bardzo mocno zaciemnione okulary przeciw słoneczne, lennonki. 

- Może pójdę... Ale jeszcze nie teraz. A ty? Co chcesz robić? - spytała głosem zupełnie pozbawionym emocji. Nie wiedziała, dlaczego z nim rozmawia. Ale może tak jest, gdy przez cztery lata nie zamieniasz z nikim ani słowa, poza formalnościami? 

- Wyjeżdżam z tej dziury. Jeszcze nie wiem gdzie. Szukam mieszkania. - po raz trzeci wzruszył ramieniem. - Do zobaczenia Scar - machnął ręką i odszedł.

- Nie nazywaj mnie tak - warknęła dziewczyna, lecz on tego nie usłyszał. Był już za daleko.

12 komentarzy:

  1. Szto jest genialne
    Z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnych rozdziałów, które jak mam nadzieję, dotrzymają kroku temu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kotek... Czytałaś dalej, na co Ty liczysz? :D Ale 4-ki nie dostaniesz, nie myśl sobie :* Uprzedzałam Cię, że gdy zacznę publikować na blogu, będziesz musiała czekać na innych, haha :D

      + Dziękuję za miłe słowa :3

      Usuń
    2. Przeżyje, doczekam się, nie bój żaby. A i tak wycisnę wszystko z ciebie jak przyjadę :D

      Usuń
    3. Nie wiem, na co Ty liczysz? Jedyny sposób w jaki zdobędziesz info to... A nie... Nie ma takiego sposobu :*

      Usuń
  2. Ciekawie się zapowiada :DWeny życzę :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,

    Znalazłam twój blog przez przypadek. Zajrzałam do zakładki z krótkim opisem twojego opowiadania i przyznam, że zaciekawił mnie.
    Masz dobry styl. Lekki, więc przyjemnie oraz szybko się czyta. Niestety wkradło się tutaj kilka błędów, ale każdy je przecież popełnia. Nikt nie jest idealny, ja też nie, więc liczę na to, iż nie będziesz mi miała za złe tego, że Ci je wskażę. Według mnie to jest dobre, gdyż na przyszłość będziesz wiedziała co należy poprawić.

    ~ Wstydzę się tego, kim się stałam. (bez kropki, gdyż wszelkie czasowniki, które dotyczą wypowiedzi danej osoby pisze się z małej litery po myślniku) - pomyślała, siadając na jednej ze skał na wybrzeżu.

    ~ - A ty Damien - odparowała obojętnie. Co mu się tak nagle zebrało na rozmowy pod koniec szkoły? - zastanawiała się niewiasta. - Czemu pytasz? - ("zasłoniła" z dużej litery, gdyż to nie ma związku z wypowiedzią) zasłoniła oczy ręką, gdyż ledwie widziała przez słońce, które się nie oszczędzało i świeciło mocno, jak nigdy wcześniej.

    ~ - Bo nie zamieniliśmy słowa od dwóch lata (literówka, chyba miało być "lat"), czyli właściwie nigdy.

    ~ - Wyjeżdżam z tej dziury. Jeszcze nie wiem gdzie. Szukam mieszkania. - ("po" z dużej litery, gdyż postawiłaś wcześniej kropkę oraz nie jest to czasownik związany z wypowiedzią) po raz trzeci wzruszył ramieniem. - Do zobaczenia Scar (tu powinna być kropka) - ("machnął" z dużej litery) machnął ręką i odszedł.

    Znalazłam trochę tego więcej, ale wskazałam tylko kilka.
    Teraz co do treści. Zaczynasz tę historię od ukazania dziewczyny, która jak mi się wydaje nie radzi sobie ze swoim życiem oraz emocjami. Ciekawie.
    Następnie miejsce akcji przenosi się do szkoły, gdzie w połowie lekcji nauczyciel ma dość uczniów i wyrzuca ich z klasy. Rozmowa Scarlett oraz Damiena była taka nieoczekiwana oraz lekko intrygująca. Podoba mi się, choć to dziwne, iż do tej pory nie zdążyli porozmawiać...
    Spodobał mi się ten blog. Jutro jak znajdę chwilkę, to zajrzę w kolejne notki, gdyż jestem bardzo ciekawa co zdarzy się dalej.
    A, szablon jest bardzo ładny. :)
    Pozdrawiam,

    Mysterious

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany dziękuję za tak długi i wyczerpujący komentarz. Zdaję sobie sprawę z błędów jakie popełniam, cały czas nad tym pracuję.
      Dziękuję, iż wskazałaś mi błędy, które popełniłam, wezmę to sobie do serca i popracuję nad tym, mam nadzieję, że w nadchodzących rozdziałach będzie już lepiej ;)
      Z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnych komentarzy :)

      Pozdrawiam,
      Atti.

      Usuń
    2. O matko ile powtórzeń zrobiłam w tym komentarzu ;_;
      Zabijcie mnie za to D:

      Usuń