poniedziałek, 4 sierpnia 2014

5

Witam w ten jakże piękny, słoneczny poranek.
Ptaszki śpiewają... Wszystko byłoby cacy, gdyby padał deszcz...
Tak, kocham deszcz *o*
 Ogólnie wiem, że krótko. Wybaczcie, obiecuję poprawę. Serio.
Rozdział miałam opublikować jakoś w środę najwcześniej, lecz stwierdziłam, że dodam teraz...
Co mi tam.
Chciałabym Was zaprosić do odwiedzenia zakładki reklamy.
Są tam linki do fp na facebooku, które zgodziły się udostępnić mojego bloga. Naprawdę są godne uwagi ;)
Przynajmniej większa część z nich.
No i co jeszcze?
Ah, podobała mi się ostatnia aktywność na blogu ^^ Dała mi sporo motywacji, lecz mimo wyświetleń jest mało komentarzy, a to one są dla mnie chyba najważniejsze :c Niniejszym chciałabym poinformować, iż komentować mogą również osoby bez konta google...
No, nie przedłużam, czytajcie sobie.

xoxo,
Atti

---*---*---*---*---*---

Damien siedział przed tym dziwnym panelem, żywcem wyjętym z filmów science-fiction.Bawił się w urządzanie pokoju. Na początku myślał, że to jakieś jaja, ale to rzeczywiście działało. Mógł sprowadzić tu wszystko, co tylko zechciał, a to jedynie za pomocą tego... tego czegoś. Już zmienił kolor ścian i wybrał łóżko, teraz robił meble, które by pasowały do tego wystroju. Tego dnia nie miał czasu zastanawiać się nad przyjazdem tutaj, tymi wszystkimi magicznymi rzeczami. Nie myślał o niczym, tylko jak udekorować pokój. Teraz, gdy już kończył, zmarszczył brwi, ale i się uśmiechnął. Podobało mu się tutaj, a skoro miał spędzić w tym miejscu jakiś czas, wygoda była dosyć ważna.

Leżał na łóżku, gdy to urządzenie zapikało, podszedł zdziwiony i włączył je, przed nim pojawił się panel i wiadomość, że ktoś chce się z nim skomunikować. Uniósł brwi i wcisnął zielony przycisk. 

- Naga - mruknął.

- Damienie, mam prośbę, przejdź po wszystkich pokojach i poinformuj ich, że za trzydzieści minut będzie lunch. 

- W porządku. - wzruszył ramionami i nagle Naga zniknęła z ekranu. Rany... Chłopak westchnął i opuścił swój pokój. Poszedł do każdego po kolei, tylko u Scarlett nikt nie odpowiadał. Postanowił wejść. 

Blondynka zwrócona tyłem do drzwi, siedziała przy swoim panelu i wprawnie poruszała po nim ręką. Po chwili chłopak zorientował się, że ona rysuje. Na ścianie przed nią pojawił się wielki czarny kruk z rozłożonymi skrzydłami. Był niesamowicie precyzyjnie narysowany. Każde piórko było dopracowane o najdrobniejszy szczegół. Damien zobaczył, że wokół tego wielkiego okazu nieruchomo latają mniejsze ptaki, również dopracowane z niezwykłą precyzją. 

- Masz zamiar skradać się za moimi plecami, czy może powiesz, co masz do powiedzenia i sobie pójdziesz? - spytała chłodno Scarlett, słyszała go? Mimo słuchawek w uszach? 

- Obiad jest za niecałe trzydzieści minut - powiedział, trochę się jąkając. 

- Tak wiem, Draakon mi mówił, ale nikt nie uwzględnił mojego wegetarianizmu, robiąc go, więc nie muszę się na nim zjawiać, coś jeszcze? - słychać było, że chciałaby, aby opuścił jej... teren. 

- Ślicznie rysujesz - wyszeptał. Podniosła głowę znad panelu i chyba się skrzywiła. - Masz talent - dodał

- Daleko mi do talentu. Możesz już wyjść? 

- Do zobaczenia - mruknął i opuścił tamten pokój.

*~*~*~*

Sophia siedziała przy stole już od pięciu minut, prócz niej była tylko Pukis, która ewidentnie czuła fascynację swoimi paznokciami. Szatynce wydało się to strasznie płytkie, ale nie skomentowała. Po chwili do pomieszczenia weszła Scarlett i Sam. A kilka minut później byli wszyscy.

- Podobno miało cię nie być? - zwrócił się Damien do blondynki. Ona nie odpowiedziała. Patrzyła przed siebie obojętnym wzrokiem. Sophia nie mogła się nadziwić, jak udaje się jej zawsze utrzymywać takie opanowanie.

- Zapewne macie wiele pytań - zaczęła Zen.

- Owszem - odparła chłodno Scarlett, szatynce przeszły po plecach ciarki, gdy usłyszała jej głos.

- Z chęcią na nie wszystkie odpowiemy. Teraz i po obiedzie, mamy dziesięć minut, nim podadzą dania.

- Co to za miejsce? - po dłuższej chwili odezwała się dziewczyna podziwiana przez Sophię od ponad roku.

- To nasza baza, dom. Jak kto woli. Wszystko w jednym. Tutaj mieszkamy, trenujemy, rozwijamy umiejętności. Jesteście tutaj bezpieczni. - odpowiedział automatycznie Rong.

- Zagraża nam niebezpieczeństwo? - tym razem pytanie zadał Sam.

- Owszem. I to duże.

- Z czyjej strony?

- Wielu osób. Nie zdajecie sobie sprawy, jak wielu ludzi i nie tylko was ściga. Ale to przyjdzie z czasem. - Pukis uśmiechnęła się ciepło do grupki.

- Dlaczego akurat my? - podjęła Natasha.

- Być może przez wzgląd na wasze poprzednie wcielenia lub wrodzone zdolności przekazywane genetycznie. Różnie bywa... Nie ma jednoznacznej odpowiedzi.

- Do czego jesteśmy wam potrzebni? - zapytała twardo Scarlett i w tym właśnie momencie przyniesiono talerze. Sophia zauważyła, że czarnookiej nie podano nic poza szklanką wody.

 *~*~*~*

Scarlett wyciągnęła nogi pod stołem, cierpliwie czekając, aż wszyscy skończą jeść.Ona nawet nie była głodna, więc nie przeszkadzało jej to. Gdy skończyli poczuła przytłaczające zmęczenie. Dopadło ją tak nagle, że nawet nie wiedziała kiedy.

- Skoro się już najedliście, odpowiecie na moje wcześniejsze pytanie? - zmrużyła oczy, nie kryjąc pałającej w nich nienawiści.

- W tej chwili nie możemy odpowiedzieć wam na to pytanie. Najpierw musimy wam powiedzieć trochę o naszym świecie... I światach do niego równoległych, przyległych - powiedziała spokojnie Zen.

- Co to znaczy? - zapytała Sophia mrugając powiekami.

- Świat, w którym my żyjemy, nie jest jedynym. Oprócz naszej Ziemi, jest inna, która znajduje się... jakby... Odpowiada naszym decyzjom, których nie podjęliśmy... Odpowiada drugiej opcji. Rozumiecie?

Zapadło milczenie, wszyscy musieli to przetrawić, więc Opiekunowie zaczekali kilka minut z dalszymi wyjaśnieniami.

- Oczywiście oprócz Świata Niepodjętych Decyzji, jak go nazwaliśmy, jest wiele innych - dodał Draakon.

- Coś jak Meridian? W.I.T.C.H i te sprawy? - zakpiła Natasha, ale Opiekunowie byli bardzo poważni.

- Mniej więcej o to chodzi. A wy jesteście... Strażnikami... Nie, nie macie zaszywać dziur we wszechświecie... Macie bronić Naszą Ziemię przed przybyszami z innych światów. Wielu z nich chce tu nabroić. Będziecie przechodzić do innych Wymiarów, by obadać sytuację.

- A jeśli się nie zgodzimy? - warknęła wrogo Scarlett.

- Wzięlibyśmy to pod uwagę, gdybyście mieli wyjście - uśmiechnęła się wrogo Pukis.

- Co zamierzacie nas tu więzić? - wybuchł Sam, wstał tak nagle, że krzesło na którym siedział, przewróciło się z hukiem. Dłońmi uderzył o blat stołu, który pod siłą uderzenia, zachwiał się. Wszyscy patrzyli na niego oniemiali.

- Nie, oczywiście że nie. Możecie opuścić to miejsce w każdej chwili. Ale to za wami pójdzie. - powiedział Draakon.

*~*~*~*

Sophia już w swoim pokoju zastanawiała się, czy tylko jej zależy na zostaniu tutaj. Wszyscy wydawali się tacy chętni, by opuścić to miejsce...No, ale z drugiej stroni, oni mieli wszystko, prawda? Idealne rodziny, domy. Jedynie nikt nie miał lepszych ocen, niż Sophia. To ona zawsze osiągała największe wyniki w szkole. I była z tego dumna, choć teraz, wszystko czego nauczyła się w szkole, wydawało się takie odległe i nic nie warte. Westchnęła i położyła się na łóżku.

Zaczęła rozmyślać o tym, czego dowiedziała się w jadalni. Wydawało się to trochę absurdalne, lecz dla niej było czymś fascynującym. Zawsze chciała należeć do części świata skąpanej w magii i absurdzie. Nawet jeśli ludzie mieliby z niej z tego powodu kpić. Już przywykła. W końcu całe życie ją wyśmiewano.

Szatynka pokręciła głową i przewróciła się na drugi bok, zamknęła oczy i po chwili już spała.

*~*~*~*

Scarlett leżała na mahoniowym łóżku i gapiła się w sufit. Zaskakując samą siebie, wierzyła Opiekunom. Zawsze wiedziała, że jeden świat to tylko wymówka. Zastanawiała się teraz, czy sny nie są może przebłyskami z innych światów. W końcu było to możliwe. Lecz nie podobał jej się fakt, że ma się teraz bawić w bronienie ich Ziemi przed najeźdźcami z innej strony. Opiekunowie w ten sposób chcieli ich wykorzystać. Poza tym, jak sami powiedzieli, ona nic nie potrafiła. Więc po co ją trzymali pod powierzchnią ziemi? To wszystko było pełne sprzeczności.

Nagle blondynka usłyszała jakiś szmer. Podniosła się gwałtownie i oniemiała. W rogu pomieszczenia stała drobna dziewczynka z krótkimi ciemnymi włosami. Ale była dziwna... Wyglądała na bezcielesną.

- Cześć - szepnęła czarnooka. - Kim jesteś?

Dziecko spojrzało na nią jakby zaskoczone, a potem uśmiechnęło się szeroko i uciekło. Co dziwne, przebiegło przez drzwi, nie otwierając ich. Scarlett zaczęła za nim biec. Dziewczynka stała na skrzyżowaniu korytarzy.

- Co tu robisz? - zapytała ostrożnie.

- Ty mnie widzisz. Ty naprawdę mnie widzisz - czarnowłosa była ewidentnie zaskoczona.

- Oczywiście, że tak - Scar posłała jej delikatny, ostrożny uśmiech.

- Powiem ci coś. Kiedyś się przyda - uśmiechnęło się dziecko i wróciło do pokoju Scarlett. - Weź jakąś kartkę i długopis.

Blondwłosa szybko się rozejrzała. Na biurku miała zeszyt i pióro. Chwyciła je i spojrzała z wyczekiwaniem na... zjawę.

- W pewnym miejscu
 W pewnym czasie
 Po zejściu
 Szarej masie
 Nie na górze, a na dole
 Zrozumiecie czym są stosy obalone.
 Cztery w dół
 A raz w górę
 Bo jej czubek przednie chmurę .
 Do - dziewczyna nie zrozumiała - w drodze
 Dojdziecie na jednej nodze
 Musicie zatrzymać się gdy
 Będziecie mieć wersalskie sny
 Później już tylko do domu, do drzewa
 No i agatu wam trzeba.
 - wyrecytowała dziewczynka. I rozpłynęła się w powietrzu.

Scarlett zapisała wszystko, a teraz patrzyła jak oniemiała w miejsce, w którym, mogłaby przysiąc, jeszcze kilka sekund wcześniej stała siedmio, czy ośmioletnia dziewczynka. 

---*---*---*---*---*---

PS. Własne interpretacje wiersza mile widziane w komentarzach. 
Jestem ciekawa, jak Wy go rozumiecie.
Do następnego razu :*

4 komentarze:

  1. Rozdział jak zwykle świetny :3 A co do wiersza to mam wrażenie że to coś w rodzaju mapy...Weny życzę
    ~Amelia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jak zwykle jest mi niezmiernie miło :3

      Całuję,
      Atti.

      Usuń
  2. zaciekawia mnie bardzo ;) strasznie spodobało mi się to opowiadanie ;p nie moge doczekać się kolejnego rozdziału ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D Bardzo mi miło, cieszę się, że komuś podobają się moje wypocinki, a rozdział ukarze się w ciągu najbliższych kilku dni :)

      Pozdrawiam,
      Atti.

      Usuń